Komunikaty duszpasterskie - 19.04.2020 r. + Słowo na Niedzielę Miłosierdzia
Komunikaty duszpasterskie - 19.04.2020 r. + Słowo na Niedzielę Miłosierdzia
Słowo na Niedzielę Miłosierdzia – 2020
Mija tydzień od poranka Wielkanocnego. Każdy dzień Wielkanocnej Oktawy dawał nam możność rozważania Słowa Bożego, które mówiło nam o wydarzeniach i atmosferze owych pierwszych dni po Zmartwychwstaniu. Zmartwychwstały Jezus przychodził do swojej pierwszej gromadki, którą wcześniej zapewniał: „Nie bój się mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo”. I właśnie do tej małej trzódki uczniów, zalęknionych tym wszystkim, co się stało, co widzieli i słyszeli przychodzi mimo, że drzwi były zamknięte. Zamknięte dlatego, że po prostu się bali spotykać na modlitwie, by ich nie potraktowano jak wcześniej Jezusa. Nie stanowiły one jednak przeszkody dla Zmartwychwstałego. Wchodzi i staje pośród zalęknionych, bo pragnie wnieść pokój w ich serca; pragnie by uwierzyli, że to jest On; że choć umarł, to Zmartwychwstał, żyje i jest dalej z nimi.
Tak było owego ósmego dnia po Zmartwychwstaniu – o czym przypomina nam dzisiejsza Ewangelia. Tak było, kiedy jako naród przyjmowaliśmy chrzest w 966 roku; i tak samo jest dzisiaj: ten sam Jezus stoi w centrum swojego Kościoła. Przecież to On do nas przemawia w swoim słowie; przecież to On niebawem przyjdzie do nas w tajemnicy swojego Ciała i Krwi; przychodzi w tajemnicy swoich świętych ran, które pokazał swoim uczniom, żeby uwierzyli. Przyjdzie, bo jak zapowiadali prorocy: „w jego ranach jest nasze uzdrowienie” Iz 53.5. a „wierząc, byśmy mieli życie w Jego imię”.
Dzisiaj w II Niedzielę Wielkanocną obchodzimy Święto Miłosierdzia Bożego. Skąd ono się wzięło w kalendarzu liturgicznym Kościoła? – zapytać możemy. Otóż siostra Faustyna zapisała w „Dzienniczku” objawienia Pana Jezusa. Jedno z pragnień Jezusa przekazane siostrze związane było z tym świętem. „Pragnę, aby uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. … Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. … W tym dniu otwarte będą wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski… wylewam całe morze łask na dusze, które zbliżają się do źródła miłosierdzia Mojego”.
Darem Zmartwychwstałego dla ludzkości jest dar Bożego Miłosierdzia. Apostołowie, po Zmartwychwstaniu otrzymali orędzie: „Weźmijcie Ducha świętego! Którym grzechy odpuścicie są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. Dzisiaj w imieniu Chrystusa czynią to kapłani w sakramencie pokuty i pojednania. Dar Bożego Miłosierdzia i dobroci – trudny do ogarnięcia rozumem ludzkim. Stąd s. Faustyna na kolanach, na samotnej modlitwie, na zmaganiu się ze sobą samą usiłowała choć trochę zrozumieć ten dar. Oczami wyobraźni malowała Jezusa w swoim wnętrzu, po to, aby ukazać Jego miłosierną postać całemu światu. Wpatrywała się jak św. Tomasz w Jezusowe rany i otwarte serce. Za ich przykładem i my wpatrujemy się w Jezusowe rany, by wyznać za św. Tomaszem: Pan mój i Bóg mój” i „Jezus, ufam Tobie”.
Wpatrujemy się w pełne miłości spojrzenie Jezusa Miłosiernego. To spojrzenie, ten wzrok każe nam odkrywać prawdę o Bożym Miłosierdziu. Każe nam uwierzyć w to, że każdy z nas jest dla Niego jedyny i ważny. Każdy z nas jest przez Niego chciany. Jakiekolwiek są nasze losy; niezależnie od tego, jaka jest nasza historia, nasze ludzkie wzloty i upadki – jesteśmy przez Niego chciani wybrani. Jesteśmy Panu Jezusowi potrzebni. W naszym życiu zdarza się, że gubimy smak życia, gubimy radość życia; czasem myślimy, że tyle razy zawiedliśmy jako ludzie, że z tego powodu Bóg ma nas dość i przestał nam już ufać. Zdołowani różnymi sytuacjami rodzinnymi, zawodowymi, problemami, które przygniatają – myślimy po co to wszystko? komu ja właściwie jestem jeszcze potrzebny. I w takich sytuacjach, w takich momentach trzeba odszukać to Jezusowe spojrzenie, które dotknęło Tomasza. Trzeba spojrzeć Jezusowi prosto w oczy mając przed sobą obrazek czy obraz Jezusa Miłosiernego. Jezus z tego obrazu powie ci: jesteś mi potrzebny, dobrze, że jesteś. Ja cię nie przekreślam, mam tylko jedną prośbę: ufaj i wierz – także dzisiaj.
W czasopiśmie katolickim „Miłujcie się” rozprowadzanym także w naszej parafii 45 letnia kobieta napisała: „Wszystko się zaczęło w roku jubileuszowym 2000. Kupiłam egzemplarz tego czasopisma. Przeczytałam tam prośbę o codzienne odmawianie Koronki do Miłosierdzia Bożego przez cały rok jubileuszowy, najlepiej z całą rodziną. Pomyślałam sobie: nie jest to taki wielki trud, raptem 15 minut modlitwy. Kłopot w tym, że nie miałam z kim klęknąć do modlitwy. Mąż częściej zaglądał do kieliszka niż do kościoła. Albo był chory, albo „miał być” chory. Dzieci jeszcze małe, początkowo chętnie klęczały ze mną, ale już po tygodniu zastałam sama. Postanowiłam modlić się sama i powierzać swoją rodzinę Jezusowi Miłosiernemu. Codziennie odmawiałam Koronkę rano albo wieczorem, albo w drodze do pracy. W moim życiu zaczęły zachodzić zmiany. Najpierw z dnia na dzień rzuciłam papierosy, które paliłam przez ponad 20 lat. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że to zrobię wyśmiałabym go…. Był jeszcze drugi nałóg i ten nałóg Jezus pomógł mi pokonać. Pozwolił mi uporządkować „wszystkie moje dzienne sprawy”. Dzisiaj po prawie półtorarocznej abstynencji od papierosów i innych zniewoleń, czuję się wolna i pełna wiary w to, że ufną modlitwą można uprosić u Boga wszystko. A On nie poprzestał tylko na mnie, wysłuchał moich próśb i dokonał wielkiej zmiany w psychice i zachowaniu mojego męża. Dzisiaj mąż już się nie upija i już nie obrywam po głowie od rozwścieczonego pijanego mężczyzny. Mąż przystępuje do spowiedzi i Komunii św. i ku mojemu zaskoczeniu klęka codziennie do modlitwy”.
Siostry i bracia. Wszyscy mamy świadomość swoich ograniczeń, swoich porażek. Ale przecież Apostołowie też nie byli chodzącymi ideałami. Człowiek najlepiej uczy się mądrości na własnych błędach. Nie wiemy, czy św. Piotr byłby tym, kim był, gdyby tak boleśnie nie odczuł swojej słabości zapierając się Mistrza. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby po swoim upadku nie spotkał się z miłosiernym spojrzeniem Jezusa, które mu powiedziało: „Piotrze, ja dalej ciebie kocham, dla mnie jesteś wciąż ważny. Ja nadal tobie ufam”. Ten upadek i to miłosierne spojrzenie Chrystusa nauczyło go mądrości, że nie można liczyć tylko na siebie i swoje siły, ale na siłę i moc, którą daje Pan. Nie wiemy też, co przyniesie nam każdy kolejny dzień. Żyjemy w czasach epidemii; w atmosferze niepokojów, leków, obaw o pracę, o zdrowie swoje i bliskich. Papież Franciszek zwracając się do Polaków prosząc: „Z ufnością módlmy się do Jezusa Miłosiernego za Kościół i za całą ludzkość, szczególnie za tych, którzy cierpią w tym trudnym czasie. Niech Chrystus Zmartwychwstały ożywi w nas nadzieję i ducha wiary”.
Prorok naszych czasów – jak mówiło się o JPII - wiedział co czyni, zwierzając świat Bożemu Miłosierdziu w krakowskich Łagiewnikach w 2002 r.
Dzisiaj na zakończenie każdej Mszy św. wpatrując się w obrazek czy obraz Jezusa Miłosiernego w naszych domach, ufając w Jego moc wypowiedzmy raz jeszcze słowa Aktu Zawierzenia siebie i swoich rodzin Jezusowi Miłosiernemu.
„Boże, Ojcze miłosierny, który objawiłeś swoją miłość w Twoim Synu Jezusie Chrystusie i wylałeś ją na nas w Duchu świętym, Pocieszycielu. Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka. Pochyl się nad nami grzesznymi, ulecz naszą słabość, przezwycięż wszelkie zło, pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi doświadczyć Twego Miłosierdzia, aby w Tobie, trójjedyny Boże, zawsze odnajdywali źródło nadziei. Ojcze Przedwieczny, dla bolesnej Męki i Zmartwychwstania Twojego Syna, miej miłosierdzie dla nas i całego świata.
A m e n.”